„Idee pozytywne”

            Nie jest naszym celem cytowanie podręczników do historii literatury czy j. polskiego, dlatego nie zamierzamy pisać przekrojowego artykułu na temat pozytywizmu i związanych z nim idei. Zainteresowaliśmy się tą epoką gdyż, naszym zdaniem była ona wstępem do tego, co obecnie dzieje się w literaturze współczesnej. To, co wówczas mówiono i robiono, ucichło a nawet w pewnych kręgach umarło w modernizmie i dwudziestoleciu międzywojennym – bo te dwie epoki odnosiły się do pozytywistów z pogardą – jednak rozdęło się w czasach nam współczesnych.

            Sienkiewicz „idee pozytywne” ominął zgrabnie i cichutko, umykając w świat dawny. Zniechęcony degrengoladą społeczeństwa nie zamierzał się z nią zmagać opisując jej etapy (zresztą trudno się mu dziwić). Realizm odstawił na boczny tor by do niego już nigdy więcej nie powrócić.

            Pozytywizm, jako prąd filozoficzny istniał na świecie wiele wcześniej nim rozkwitł u nas, jednak to, że to zrobił należy „zawdzięczać” upadkowi powstania styczniowego, które wybuchło trzydzieści lat po listopadowym. Co trzydzieści lat w historii ludzkości powtarza się bunt. Bo młode pokolenie dochodzi do głosu i ma dość zastanego porządku. A młodzi są w gorącej wodzie kąpani, dlatego chętnie chwytają za broń, dlatego łatwo ich porwać odezwami, gorącymi słowami. Najważniejszy jest dla nich czyn. Ruszyli do powstania, które przegrali. Historycy do dzisiaj dyskutują czy warto było, czy nie warto, my się głowić nad tym nie będziemy. Dla wszystkich zrywów wolnościowych, które miały miejsce w historii Polski mamy jednakowy prawdziwy szacunek.

            Powstanie upadło. B. Prus (zagorzały pozytywista) brał w nim udział, został ranny. Przegrana bardzo go zabolała, lecz po tej klęsce wyleczył się z jakichkolwiek chęci odzyskania niepodległości dzięki walce. Postawił na naukę, kształcenie, rozwój gospodarki, przemysłu, ale nie walkę. Od walki pozytywiści stronili, jak diabeł od świeconej wody. Dlatego następne epoki ich nie szanowały.

            Dla Prusa literatura miała służyć do prowadzenia mas, do ich oświecania i przekazywania im idei, którym podlegał pisarz. Miał wpływać swoimi tekstami na „społeczeństwo, kształtować poglądy ludzi, a co za tym idzie, również kierować ich działaniem.” [St. Melkowiski, Poglądy estetyczne i działalność krytyczno literacka B. Prusa] Oznaczało to, że pisarz jest tym oświeconym, co to wie, a masy nie wiedzą, dlatego trzeba je za cujek złapać i poprowadzić. Rzecz jasna omyłki pisarza się nie imały, żył całkowicie poza nimi, albo niczym kaczka na deszcz, był na nie odpory, bo dzierżył w swych nadludzkich rękach ster z Nauki.

            Pisarz miał patrzeć dalej, szerzej. Ogarniać swoim zimnym okiem i letnim sercem wszystkie problemy świata, a przynajmniej Europy. Dlatego M. Dąbrowska tyle miejsca poświeciła w swoich Dziennikach na opis własnych mąk psychicznych związanych z drżeniem o społeczeństwo europejskie i rzecz jasna przy okazji nasze polskie. Bo toczyła te społeczeństwa choroba, a może nawet kiła czy też robactwo zepsucia moralnego. W podobnym tonie wypowiadała się E. Orzeszkowa i wielu innych.

            Po pewnym czasie większość skręcała na lewo wierząc w socjalizm. Choć Sienkiewiczowi zarzucali uległość wobec Rosji i brak odwagi na pisanie o zaborze rosyjskim, sami uniesieni duchem nauki chętnie podążali w „braterskie” ramiona naszego sąsiada.

            Sienkiewicz był tradycjonalistą. W jednym ze swoich felietonów tak napisał: „Strzeżcie się, by cały kierunek, cały ten prąd, z którym płyniecie, nie zaprowadził was zbyt daleko…Ze społeczeństwa rycerzy możecie zejść na arendarzy, giełdziarzy, pachciarzy, kramarzy i tym podobnych łapigroszów, którzy byle geszeft szedł dobrze, a nie będą dbali o nic innego.”[Literatura polska okresu pozytywizmu]

            Już wówczas powstawały pierwsze artykuły na temat „wad narodowych”, które do dnia dzisiejszego przeszły w epidemię, „hiszpanka” XXI wieku, dziesiątkuje nas na potęgę, dzięki temu inne narody są wolne od onych. Bo wszystkie wady spadły na nas i łapczywie rozkładają nasze pulchne organizmy.

            Czy współcześnie zawód pisarza nie stracił godności? Czy nie stało się z nim to, co z zawodem dziennikarza? Czy ostrzeżenie Sienkiewicza nie sprawdziło się?

            Postaramy się odpowiedzieć na te pytania, pozostając cały czas w kręgu pozytywistów.

            Bądźcie  z nami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *