Szaman

Przeczytaliśmy niedawno ciekawe porównanie; pisarz został przypisany szamanowi. W pewnych kulturach szamani nazywani są zranionymi uzdrowicielami.

Żeby taki delikwent został szamanem przechodził wiele prób. Najpierw dręczą go wizje, sny prorocze, których nie rozumie, koszmary, nawiedzają duchy przodków. Potem musi wygrać z demonami, na koniec zostaje rozerwany na strzępy i z powrotem poskładany. Niby ten sam, a już inny powraca do świata by przyjąć na barki brzemię swojego losu.

Podobno z pisarzem jest podobnie. Musi dostać w kość, żeby porządnie wziąć się do roboty. Też jest dręczony różnymi zwidami i snami, też bywa rozszarpywany, tylko „do kupy” już go nikt nie składa. Sam się składa i kiedy połączy ze sobą wszystkie części, małe palce stóp do małych palców, wtedy może przemówić i kiedy wyda z siebie głos, to „mucha nie siada”. Podobno.

Jeżeli pisarzowi blisko do szamana to nie dziwi, że niektóre opowieści żyją, mają swoją świadomość i odpowiadają na ludzkie emocje. To bardzo pociągający temat. Wiele razy już wykorzystywany w filmie, jak i literaturze. O bohaterach, którzy wyskakiwali z kartek książki i myk! Do świata ludzi. Dobrze, jeśli z takiej kartki „wylazła” księżniczka, ale jeśli to był rewolwerowiec to rozrabiał, jakby siedział u siebie.

Czy to możliwe, żeby opowieści żyły?

Christopher Vogler przekonuje, że mają określoną świadomość i cel. Jak żywe stworzenia mają też intencje i zamierzenia. Czegoś od nas chcą. Pod maską rozrywki przemycają naukę.

Myślimy, że to dotyczy tylko niektórych.

Zależne jest pewnie także od mocy pisarza. Od tego, jak bardzo wyrazistą postać stworzy i jak mocno ona wejdzie nam w głowę, do naszego serca. Pragnienia bohaterów to silny motyw identyfikacji dla wielu ludzi, bo przecież każdy ma marzenie, które sobie hoduje we własnej głowie. Po pragnieniu jest jeszcze wola.  Akt woli uruchamia potężne moce. Bo wysyła sygnały: oto jest ktoś, kto czegoś pragnie i decyduje się zapłacić wysoką cenę, by to zdobyć. I wtedy zaczynamy mu kibicować.

Vogel zwraca uwagę na jeszcze jedną sprawę. Uważa, że ciągle uczestniczymy w rytuałach związanych z rocznym cyklem. Nowe programy telewizyjne zwykle pojawiają się we wrześniu, w czasie jesiennej równonocy. Pewne rodzaje filmów wydają się związane z konkretnymi porami roku. Wiosną i latem przeważnie pojawiają się historie o miłości, albo o sporcie. Premiery trudniejszych filmów, przesuwane są na jesień i zimę. Przesilenie zimowe wypada na Boże Narodzenie i Nowy Rok, sprzyja popularności  dużych produkcji fantasy, szczególnie tych, które rozłożone są na trylogie. Lato to czas filmów akcji.

Pory roku

Dzisiaj większość z nas nie musi żyć zgodnie z porami roku, według rytmu zasiewu i zbioru. Łagodnie przechodzą jedna w drugą. Czasem nawet nie zauważymy, kiedy minęło lato, że już nadeszła jesień. A jednak cykl ten wciąż wpływa na nas, na nasze nastroje w sposób oczywisty choć bardzo subtelny. Bardziej świadomie lub mniej na Boże Narodzenie mamy ochotę na filmy baśniowe, a latem na fabuły o buntownikach.

Coś w tym jest, chociaż dopiero teraz zaczynamy się nad tym zastanawiać. Nastrój człowieka zmienia się wraz z cyklami nie tylko pór roku, ale i drogą księżyca. Podczas pełni jedni cierpią na bezsenność, inni mają wspaniałe pomysły, są bardzo twórczy, a jeszcze inni śpią snem niemowlaka i nie pamiętają snów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *